Kiedy cos się kończy często towarzyszy nam smutek i żal. Gdy kończy się życie (nieważne czy trwało 40, 60 lat czy też skończyło się zanim na dobre się zaczęło),czujemy cos znacznie więcej. To "cos" trudno wyrazić słowami. To "cos" potrafi zmienić człowieka bez reszty. Po takiej starcie, nic już nie jest takie samo.
Ale choć wszystko dookoła staje się inne, okazuje się, że nawet w tych trudnych chwilach, można czuć się szczęsliwym człowiekiem (nie mylmy szczęscia z radoscią). Wszystko dzięki swiadomosci dobra jakie wniosło do naszego zycia to konkretne wydarzenie. Tak już jest, że czasem musimy stracić cos bezpowrotnie, zmierzyć się z bólem , by raz na zawsze zmienić swój punkt widzenia a wraz z nim dotychczasowe życie. Musimy nauczyć sie cieszyć się każdą chwilą tak jakby miała być naszą ostatnią...bo życie jest ulotne i nieprzewidujące.W jednym momencie jestemy bardzo radosni , chwilę późnej dotyka nas nieszczęscie. Jednego dnia żyjemy beztrosko, drugiego może nas już nie być... Wiem, nie odkryłam nic nowego... czuję jednak jakbym odkryła tę prawdę na nowo, jakbym nagle znalazła się w innej rzeczywistosci.
Wiem, że chcę przeżyć swe życie w zgodzie ze sobą. Pod każdym względem. Chcę czuć pokój w sercu , żyjąc ze swiadomoscią, że wszystko co mówię i robię jest prawdziwe i spójne z moją hierarchią wartosci. Chcę czuć, że mój dzień wypełnia to co dla mnie najważniejsze i nic mi nie umyka...że wykorzystuję swój czas najlepiej jak potrafię.
Człowiek uczy się, odkrywa całe życie. Ja, na tym etapie, dojrzałam do decyzji by wszystko co zapragnę w życiu osiągnąć, zrobić dla innych -czynić z Bogiem .Nieskończenie mądrym, wszechmocnym i dobrym. Bogiem, który dodaje sił gdy przychodzą trudne chwile.
Jesli komus wydaje się, że wszystko ,może sam, prędzej czy później zrozumie ,że sam daleko nie zajdzie...
Szanuję ludzi oddanych pracy, ich pasję, osiągnięcia, wkład w pomoc innym... Wszystko to bowiem może byc dobre i piękne. Może, pod warunkiem , że uczynione zostanie z sercem wolnym od pychy, zazdrosci, zawisci i fałszu, a pieniądze nie zaczną przesłaniać tego co najważniejsze - drugiego człowieka. Muszę przyznać, że słowo sukces nabrało dla mnie zupełnie innego wymiaru ... ale o tym jeszcze kiedys napiszę.
Tego będę się trzymać- być prawdziwą, bez względu na wszystko.
Jesli taką chcecie mnie czytać i poznawać , to zapraszam na kolejny wpis już wkrótce :)
Edytko, przepięknie piszesz. Od razu w sercu robi mi się tak jakoś inaczej :):) DZIĘKUJĘ
OdpowiedzUsuńAnia S.
Cieszę się ,że tak czujesz Aniu:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco.
Świetne teksty. Prosto z serca, choć tajemnicze niezwykle niestety. Raczej będzie to inny blog niż poprzedni? Szkoda i nie-szkoda jednocześnie ;) Brak mi Oriflame, ale czasem przemyślenia też są potrzebne. Dzięki, że jesteś :*
OdpowiedzUsuńDziękuję Kinga. Blog nie może byc taki sam bo ja nie jestem taka sama... A o Oriflame pisze tyle osób, że naprawdę jest w czym wybierac ;) Pozdrawiam Cię ciepło.
OdpowiedzUsuń