" (...) życie szczęśliwe nie zawsze musi łączyć się ze śmiechem. To bardziej życie sensowne, twórcze, natchnione, satysfakcjonujące. W tej koncepcji szczęścia potrzebny jest głód, żeby poznać smak chleba, potrzebny jest hałas, żeby smakować ciszę, potrzebny jest smutek, żeby poznać radość i strapienie, żeby wiedzieć, co to jest pocieszenie. Człowiek ma czerpać radość ze szczęścia rodzinnego, z tego że się napracował, że ktoś okazał mu dobro, że sam komuś pomógł i ma przyjaciół. I z tego, że Bóg go kocha."
- ks. Marek Kruszewski
Wczoraj usłyszałam historię o człowieku, który przyjechał do miasta na rowerze. Spotkał znajomego, zagadał się, zapomniał o tym rowerze i wrócił do domu autobusem. W domu przypomniał sobie o tym rowerze. Zmartwił się, nie spal całą noc. Z samego rana wrócił do miasta……rower stał nietknięty. Uradowany poszedł do kościoła podziękować Bogu za to, co się stało. Wychodzi z kościoła…. roweru nie ma…
OdpowiedzUsuńI jaka z tego nauka? Że niby na drabinę rowerem się nie wjedzie?
Można się zastanawiać, dlaczego tak się stało. Wmawiać sobie, że to dla naszego dobra.
Łatwo o tym pisać, łatwo o tym mówić.
Ja dziś jestem tym człowiekiem pod kościołem, co szuka swojego roweru. A wokół nie ma nic.
O tak...Duchowa drabina do pokonania tylko własnymi siłami...Żadne ułatwienia nie wchodzą w grę.W sumie na taką zwykłą rowerem też byłoby trudno ;)
OdpowiedzUsuńczasami warto zaufać ...a to co zagubiliśmy
OdpowiedzUsuńodnajdzie się
nawet czasami i buty się odnajdują :-)
OdpowiedzUsuńto tak do tego roweru...