Co jakiś czas odczuwam nieodpartą potrzebę zrobienia tzw. życiowego remanentu. I choc zdarza mi sie to w różnych momentach życia, jest czas gdy robie to niemal zawsze, to przełom Starego i Nowego Roku. To czas refleksji, podsumowań, wyciagania wniosków i planowania działań na najbliższą przyszłośc. Zastanawiam się jaką drogę pokonałam przez ostatnie dwanaście miesięcy, czy wystarczająco dużo sił włożyłam w tę wędrówkę, czy kierunek jak obrałam był właściwy i czy dziś mam poczucie, że była to droga warta pokonania. Zastanawiam się również co ważnego udało mi się zrobic, czego nowego nauczyc...siebie i innych. Próbuję odpowiedziec sobie na wiele pytań...Czy są działania których zaniechałam, a w głebi serca czuję że warto do nich wrócic? Czy jest coś co jest dla mnie ważne, a wciąż czeka na realizację i poważne podejście do tematu...? Na co dotychczas nie było wystarczająco dużo czasu, zapału...a może odwagi by podjąc wyzwanie...Co pragnę zmienic ? W sobie...w kontaktach z innymi... Jak mogę to zrobic? Od czego mogę zacząc?
Ktos powiedział mi ostatnio bardzo ważną rzecz, a mianowicie by nie brac na siebie zbyt wiele bo wtedy trudno doprowadzic do końca to co się zaczęło. Przypomniał mi także, że nie wszystko w danym momencie jest najważniejsze, a wśród rzeczy ważnych sa takie, które mogą poczekac jak i te , których odkładac nie warto. I choc nie było to dla mnie nowością, to bardzo potrzebowałam to usłyszec by w swoich planach na Nowy Rok zbytnio sie nie zagalopowac;)
Podsumowujmy więc, wyciągajmy wnioski i czyńmy postanowienia. Pamiętajmy jednak, by nie zabierac sie za wszystko jednocześnie bo wtedy będzie nam naprawdę trudno. Pamiętajmy również , że nasze życie płynie i nikt z nas nie wie, jak dużo nam go jeszcze zostało...dlatego jeśli jest coś czego w głębi serca pragniemy dokonac, nie bójmy sie podjąc wyzwania. Jesli tylko warunki nam sprzyjają, wszystkie znaki na niebie mówią TAK, a my czujemy że jest to dla nas naprawdę ważne...po prostu zróbmy pierwszy krok! Nie zakładajmy z góry , że nam sie nie uda...że pomysł jest zbyt szalony...a jego realizacja zbyt trudna. Prawie wszystko co dziś wielkie, kiedyś było małe, a to co dziś łatwe, kiedyś było trudne. " Z małych żołędzi dęby wyrastają" usłyszałam od innej ważnej dla mnie osoby:) Czyż to zdanie nie wystarczy by uwierzyc w siebie i zrobic pierwszy krok w stronę nowego...nawet jeśli dziś byc może trochę nas przeraża ? W końcu to nie nowina, że to co nieznane onieśmiela i budzi wątpliwości. To normalne ludzkie odczucia.
Słowa o dębach i żołędziach mocno zapadły mi w serce i równie mocno dodały wiary w to co robię. Ale czy to wszystko ? Czy to wszystko czego potrzebuję...?
Nie, zdecydowanie nie. Jest cos jeszcze...
To coś bardzo ważnego, o czym warto pamiętac, zawsze.
Każdego dnia przekonuję się, że do wszystkiego co w życiu robimy, warto zapraszac Jezusa. Kiedy On mi towarzyszy, wiem, że cokolwiek by się nie wydarzyło, dam radę... że z Nim moje plany mają szanse powodzenia...że On nie tylko wskaże mi właściwy kierunek, postawi na drodze właściwych ludzi, ale także będzie przy mnie gdy będę potrzebowała wsparcia. Człowiek może się ode mnie odwrócic, ale On będzie ze mna zawsze.
Wystarczy Mu tylko zaufac...
Wszystkiego DOBREGO w Nowym Roku Kochani !
Edytko, bardzo mądre słowa!
OdpowiedzUsuń"Tylko nieznane przeraża człowieka. Ale dla tego, kto mu stawia czoło, ono już nie jest nieznane." Antoine De Saint-Exupery,
dlatego, TRZEBA UFAĆ i nie ma co się zamartwiać na zapas, bo: "Jeśli Bóg chce, by coś się dokonało, wskaże nam sposób." BŁ. MATKA TERESA Z KALKUTY
Ania
Aniu, Ty to mnie zawsze zaskoczysz jakąś niezwykłą sentencją:)Wielkie dzięki, te słowa rzeczywiście są potwierdzeniem tego o czym pisałam. Zawsze uważałam, że warto czerpac od mądrych tego świata, którzy swoje przeżyli i wiele zrozumieli... Jak widac, nie tylko ja mam słabośc do złotych myśli ;)
OdpowiedzUsuń