W pewnym momencie okazuje się , że wszystko to, co jeszcze kilka godzin temu wydawało się dziwne, tajemnicze i "niewiadomo po co", po coś się jednak wydarzyło...
Dziś wieczorem, na dobranoc, przeczytałam swojemu synkowi fragment nowej książki. Okazało się, że książka niekoniecznie jest książką tylko dla dzieci , a jej treśc z pewnością zainteresowałaby nie jednego dorosłego. A oto co w niej znalazłam :
" Dziadek nałożył pedzlem klej na noge krzesła, a potem oparł sie o stół.
- Właściwie pierwsze przykaznie zaczyna się od "Jam jest Pan, Bóg twój", a dopiero potem dodajemy: "nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną."
Podrapał sie w brodę.
- Długo się zastanawialem, kim właściwie jest ten Bóg. Aż w dniu ślubu dostałem od ciotki Luizy kartkę, na której był cytat z Ewangelii św. Jana: "Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg w nim."Wtedy nagle stało się dla mnie jasne, o co chodzi w pierwszym przykazaniu. (...)
Dziadek jakby czytał w jego myślach, sam zaczął mówic dalej:
- Pierwsze przykazanie mogło by w zasadzie brzmiec: Najważniejsza w twoim życiu powinna byc miłośc. To nie sukces, przyjemności czy pieniądze czynią nas szczęśliwymi, ale to, co możemy zrobic dla innych.W gruncie rzeczy, jak juz mówiłem, Dziesięc przykazań to nic innego jak instrukcja szczęśliwego życia. Jeśli tylko będziesz mial oczy szeroko otwarte, zobaczysz, że z Dziesięcioma przykazaniami mamy do czynienia na co dzień."
( B.Endres E.Gerhaher "Justyn i dziesięc przykazań" )
Pod wpływem przeczytanego fragmentu zaczęłam rozmyslac nad dekalogiem i jego pierwszym przykazaniem... Niespodziewanie kontynuacją moich rozmyślań stał się film Krzysztofa Kieślowskiego DEKALOG I , który ot tak, po prostu, nagle zapragnęlam obejrzec... Tak samo nagle, jak nagle zapragnęłam wejśc dziś do księgarni, choc wcale tego nie planowałam...
Kochani, jesli do tej pory nie widzieliście tego filmu, gorąco zachęcam do obejrzenia. To film bardzo prawdziwy i niezwykle przejmujący...jeden z tych, które sprawiają, że człowiek po ich obejrzeniu nie jest już taki sam...
Pan Smutek przyprowadził dziś Kolegę Zwątpienie.
OdpowiedzUsuń- Po co przyszliście?
- Pokazać Ci kogoś.
- Kogo takiego?
- Kogoś, kto ma już radość w sercu.
- Ale nikogo tu nie ma… oprócz … mnie…
Caroll,
OdpowiedzUsuńRadośc w sercu to jedno z najwspanialszych uczuc. Oby trwała jak najdłużej...:)
Komentarz Moniq, został usunięty na jej prośbę.
OdpowiedzUsuńJeszcze coś a propos radości w sercu...
OdpowiedzUsuńWspaniale gdy jest...jednak musimy pogodzic sie z tym,że czasem znika... Ten czas też jest nam potrzebny.
Mądrze ujął to Johann Gottfried Seume :
"Ból i radość leżą razem w jednej łupinie - ich mieszanina jest ludzkim losem."
Moim zdaniem ten czas bólu to cierpienie które dopuszcza Bóg.Możemy to cierpienie połączyć z cierpieniem Jezusa i ofiarować w intencji np.zatwardziałych grzeszników z prośbą o potrzebne łaski dla nich (np.o łaskę nawrócenia).Pozdrawiam Cię gorąco Edytko i życzę Ci miłego wieczoru.Artur
OdpowiedzUsuń