poniedziałek, 16 lipca 2012

Bez niepokoju i trosk...

Jeżeli nie chcemy doprowadzić przedwcześnie do utraty swoich sił, nie powinniśmy żyć przygnieceni swoimi troskami. Trudności życiowe jednak nas oblegają, atakują od zewnątrz, sprawiają, że się chwiejemy, przenikają do naszego wnętrza, dręczą umysł i serce. Nie będziemy mogli długo się opierać i przezwyciężać przeszkód, jeżeli nie nauczymy się oddawać natychmiast i szczerze naszych trudności Panu Bogu. Potrzeba nam długiej praktyki oddawania się, aby nauczyć się w każdej chwili życia wymieniać naszą ludzką bezsilność na wszechmoc Bożą. Owocem tego wyrzeczenia niezawodnie będzie pokój i osiągnięcie celu życia w Bogu.

Nie układa się brudnej bielizny w stosie czystej. Nie kładzie się zgniłego owocu w skrzynce owoców świeżych.
Jeżeli chcesz żyć w pokoju, zawsze czysty i silny, nigdy nie zatrzymuj w sobie choćby jednej troski przeszłej, obecnej lub przyszłej, bo to, co zamknięte, zaczyna fermentować.

Nie chodzi o to, żeby za wszelką cenę zapomnieć o trosce, wmówić sobie że jej nie ma. Gdy się ją stłumi, może chwilowo nie da znać o sobie, ale pewnego dnia znowu się odezwie, bo przecież żyje w tobie. Przyjrzyj się jej dobrze, odkryj jej początek, przyczyny, ale nie próbuj z nią walczyć samotnie. Pochwyć ją i oddaj Panu.

Z dnia na dzień nie uwolnisz się od niej. Będziesz musiał szczerze i wytrwale sprawdzać prawdziwość swego oddania się i ponawiać ten dar, aż stanie się zupełny. Jeżeli jednak zdecydujesz się nawet na chwilę nie zatrzymywać w sobie żadnej troski i natychmiast opróżniać serce dla Boga, staniesz się wolny i silny nieskończoną mocą Pana.

Może przeszłość cię dręczy ? Taka czy inna wina...? Dlaczego ? Już one nie w twojej mocy. Za takimi wyrzutami sumienia kryje się zraniona próżność, pycha. Tylko żal jest dozwolony, bo dyktuje go miłość, a miłość posilona przebaczeniem patrzy w przyszłość. Oddałeś winę, oddaj także wyrzuty sumienia, a nawet żal... One cię krępują.

Przejmuje cię przyszłość ? Boisz się jutra, jakiegoś spotkania, pracy, pokusy...? Dlaczego ? I przyszłość nie jest w twojej mocy, więc się przedwcześnie nie dręcz. Oddaj Bogu przyszłość całą i w szczegółach i żyj chwilą obecną.

Teraźniejszość cię niepokoi? Przeszkody cię trwożą...? Dlaczego ? One są niczym, ważny jest tylko sposób podchodzenia do nich. Stoisz przed murem; po co nieustannie bić w niego głową ? Popatrz na niego spokojnie. Jest mocny, za wysoki i nie do przebicia. Pogódź się z nim.Ofiaruj przeszkodę Bogu, ofiaruj swój zawód, że nie możesz sobie z nią poradzić, i... pójdź inną drogą.

Niektórzy nadmiernie obciążają swój samochód, zwalniają bieg, przedwcześnie zużywają silnik i niszczą karoserię. A ty? Możesz nieść ciężar jednego dnia i Pan daje ci na to łaskę, ale nie dorzucaj do tego ciężaru dnia wczorajszego i jutrzejszego. Nie otrzymałeś łaski na przeciążenie...

Tym razem nie ma innego wyjścia. Trzeba przyjąć trudności: chorobę, wady, wizytę nie w porę, pracę... brak pieniędzy na koniec miesiąca, wychowanie dzieci, jakąś akcję, decyzje do powzięcia... Nie bierz się od razu do walki; przyjmij przeszkodę i oddaj ją Panu całkowicie, jak najpełniej, razem z troską, która sam sobie stwarzasz: czy mi się uda, jak z tego wybrnę, jakie wybrać rozwiązanie; zważywszy na twą nieśmiałość, obawę, kipiącą złość, twoje upokorzenie albo reakcję otoczenia: co mówią, co powiedzą. Wszystko oddawaj wiernie, wytrwale. Po upływie minuty, jeżeli trzeba działać natychmiast; po całym dniu lub tygodniu, jeżeli masz więcej czasu - zdecyduj i działaj z Bogiem. Z czasem spostrzeżesz, że trudność jest mniejsza niż myślałeś, przeszkoda nie taka znowu trudna, bo Bóg o wiele jaśniej widzi i jest o wiele mocniejszy niż Ty !

Mówisz Bogu, że Mu ufasz, a spędzasz czas na dowodzeniu Mu czegoś wręcz przeciwnego, sam sobie stwarzając troski !

Przeważnie człowiek jest nieszczęśliwy wewnętrznie i wżyciu mi się nie powodzi po prostu dlatego , że chce żyć na swój własny sposób, na ludzka modłę i licząc na własne siły. Gdy jednak odda się w ręce Boga, wówczas Bóg sam bierze się do dzieła i powodzenie ( niekoniecznie w sensie ludzkim) jest pewne i całkowite. To tak jak dziecko, które chcąc za dużo unieść, męczy się upada i kaleczy. Dopiero gdy uzna, że jest dzieckiem, ojciec niesie jego ciężar, a nawet i samo dziecko bierze na ręce. "


- Michel Quoist
Fragment z książki "Modlitwa i czyn."

....................................

Źródło fotografii : www.kazmierak.com

5 komentarzy:

  1. Edytko nawet nie wiesz jak bardzo ten fragment mówi o moim życiu i o tym co dzisiaj się w nim wydarzyło!I właśnie dzisiejsza troska na tyle mnie przerosła, że postanowiłam oddać ją Panu Bogu w całości, przyznałam, że nie mam siły, że nie widzę żadnego wyjścia z sytuacji i wszystko mnie przerasta.Do tego wszystkiego jestem dzisiaj chora i życie wybrało sobie świetny moment na przygniecenie mnie ogromnym problemem do reszty.
    Czytając tą książkę nie natrafiłam jeszcze na ten fragment albo po prostu nie wzięłam go tak do siebie bo życie nie stworzyło odpowiedniej sytuacji.
    Ale dzisiaj chyba nie bez przyczyny weszłam na Twój blog i odebrałam wiadomość chyba od samego Pana Boga który przez Ciebie dał mi wskazówki i pokazał, że sytuacja ma jednak proste rozwiązanie i nie jest wcale taka trudna jak mi się na początku wydawało.
    Bardzo Ci dziękuję za ten post!!!
    Naprawdę w tym momencie poczułam się silna Jego siłą!!!

    P.S.zmieniłam adres swojego bloga i zorientowałam się dopiero dzisiaj, że jak się otwiera tamten adres to zwyczajnie mówi, że blog został usunięty:/
    No cóż.. troszkę niedouczona jestem w tej materii:)
    Podaję nowy adres: www.druga-polowa-zycia.blogspot.com
    Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Beatko, cieszę się, że ten wpis opublikowałam właśnie teraz, gdy te słowa tak bardzo były Ci potrzebne. Pan nad nami czuwa... Kiedy robiłam ten wpis z trudem panowałam nad swoim zmęczeniem, jednak przez cały czas towarzyszyło mi wewnętrzne przekonanie, że muszę zrobić go właśnie teraz, bez względu na moje ciężkie powieki. Tak jakby Ktoś doskonale wiedział, że niebawem te słowa będą dla kogoś ukojeniem... Osobiście, zamieszczone słowa, również bardzo trafiły do mojego serca. Pozdrawiam Cię Beatko.

    OdpowiedzUsuń
  3. PAN ZNAJDUJE PRZEROZNE SPOSOBY BY DOTRZEC ZE SWOIM SLOWEM


    PADRE

    OdpowiedzUsuń
  4. O tak... Zdarza się, że zupełnie niespodziewanie stawia na naszej drodze swojego wysłannika, a potem życie zmienia się o 180 stopni...

    OdpowiedzUsuń
  5. dziękujmy za nich...

    OdpowiedzUsuń