wtorek, 19 lutego 2013

Plany

Odkąd pamiętam robiłam plany. Plany na życie, plany dotyczące pracy. Wiedziałam co na danym etapie jest dla mnie ważne i w ten sposób próbowałam się do tego zbliżyć. Wszystkie moje sukcesy zawodowe, ale również prywatne były zaplanowane. Chociażby moja rodzina...Po prostu zawsze wiedziałam, że pragnę ją mieć . Niejednokrotnie patrząc wstecz czuję, że planowanie swojej przyszłości było mi potrzebne. Mimo iż nie zawsze dane mi było otrzymać wszystko czego pragnęłam ...

Absolutnie nigdy nie planowałam w myśl zasady "po trupach do celu". Owszem, w słusznej sprawie, gdy na czymś bardzo mi zależy i jest to naprawdę ważne...walczę do końca, ale nigdy, za wszelką cenę. Wiem, że plany mi pomagają. Wytyczają kierunek działania. Rozjaśniają przyszłość. Są też motorem do działania. Mam świadomość jak wiele dobrych rzeczy nie wydarzyło by się w ogóle gdyby nie to, że najpierw pojawiły się w moim sercu... głowie... a potem na papierze :)

Czasem lubię wracać do swoich starych zapisków, rozmyślań. To dla mnie żywy dowód na to, że nie stoję w miejscu, bo kiedy je czytam widzę, że mimo wielu upadków, krok po kroku posuwam się naprzód. Idę w kierunku swoich marzeń, wewnętrznych pragnień i tego co przygotował dla mnie Pan. Widzę w tych zapiskach sens swojego planowania, ale poprzez sytuacje trudne i nieprzewidywalne, widzę również że Bóg ma swoje plany wobec mnie. Nie do końca myślę, że wszystkie są rozbieżne z moimi. Przeciwnie...czuję, że często Pan wspiera mnie w tym co robię. Podsuwa pomysły, ludzi... stawia mnie w takiej a nie innej sytuacji. Wierzę, że zawsze JEST obok i czuwa bym nie zapędziła się zbytnio, tak jak teraz...kiedy wzięłam na siebie zbyt wiele i od kilku dni brakuje mi czasu na sen.

Nigdy nie uważałam swoich planów za idealne i jedyne, takie w których nie ma miejsca dla Boga. Wręcz przeciwnie...nawet jeśli pragnę czegoś z całych sił i po ludzku wydaje mi się to bardzo ważne, zawsze oddaję ostatnie słowo Jemu. Ufam całym sercem, że ON wie najlepiej co jest dla mnie dobre. I wie o rzeczach, okolicznościach...o których ja nigdy wiedzieć nie będę. Dlatego nie mam do Niego żalu gdy coś mi nie wychodzi, ale proszę wtedy by pomógł mi zrozumieć i zaakceptować sytuację w której się znalazłam. Proszę Go o światło, bym umiała dostrzec w tym wszystkim sens i naukę na przyszłość. Z ufnym sercem dziecka, każdego dnia mówię " Bądź wola Twoja..." i oddaję swe życie w Jego ręce.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz