Jest taka książka do której, poza Biblią, wracam codziennie. Choćbym była bardzo zmęczona, zawsze znajdę czas by zatrzymać się choćby nad kilkoma jej zdaniami. To " modlitwa i czyn" Michaela Quoista . Ostatnio przeczytałam :
"Będziesz prawdziwie dojrzały, gdy postanowisz regularnie się zatrzymywać, by szczerze popatrzeć na swoje życie, ocenić je w świetle wiary, a następnie zdecydować się bez przymusu je przeżywać.
Malarz przestaje malować i odchodzi od sztalug, by popatrzeć na obraz. Przestań działać i cofnij się, żeby przyjrzeć sie swemu życiu.
Nie pozwól aby choć jedna chwila upłynęła bez uwiadomienia jej znaczenia w twojej drodze do celu i bez zdecydowania jak ją masz przeżyć."
Nie wiem czy jestem prawdziwie dojrzała...choć dość regularnie zatrzymuję się by przyjrzeć się swemu życiu i upewnić, że zmierzam we właściwym kierunku. Ostatnio też to zrobiłam... i myślę, że wiem dokąd prowadzi moja życiowa ścieżka. Wiem też , że Bóg może zmienić jej bieg w każdej chwili i liczę się z tym. W końcu jestem tylko słabą istotą ludzką i w porównaniu z Nim ,niewiele mogę. Wiem, że moje plany mogą nie być Jego planami. Ale wiem również, że w moim życiu dzieją się rzeczy o które nie prosiłam, a które idealnie wpasowują się w to co wydaje się być moją drogą. Ufam, że to On cały czas mnie prowadzi i On pomaga mi każdego dnia. Bez względu na własne pragnienia oddaję swoje życie Bogu. On wie czego pragnę, czego potrzebuję i do czego dążę. Oddałam mu wszystko jakiś czas temu. I mimo iż moje życie się zmienia, to to nie zmieni się nigdy.
......................................
Uśmiecham się,bo mam to samo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
To, że malarz odchodzi od obrazu w celu weryfikacji własnej twórczości to jedno. Mi zdarza się przemalować gotowy już obraz...
OdpowiedzUsuńDajesz piękne świadectwo życia. I za to dzięki Ci!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie... Wkrótce reaktywacja bloga:)
Jak Cię znam to wcale mnie to nie dziwi :)
OdpowiedzUsuń