Zapracowana
Zabiegana
Zmęczona
I zakochana
W życiu
Wciąż
Prosi o więcej...
....................................
wtorek, 26 lutego 2013
czwartek, 21 lutego 2013
Bo Bóg stawia na naszej drodze swoich pomocników... :)
Jak już wspominałam w jednym z ostatnich wpisów, codziennie zaglądam na Facebooka. Traktuję go jako jedno z narzędzi w mojej pracy, ale także jako okno na świat i na to co dzieje się w życiu innych ludzi. Nie interesują mnie próżne i egoistyczne wpisy. Uwielbiam natomiast takie ,za którymi stoi człowiek i jego dobro. Szczególnie te, które są żywym świadectwem ,a ich treść niesie ze sobą ważne przesłanie i jest znakiem dla innych. Ale takich na Facebooku ze świecą szukać...poza tymi zamieszczanymi przez serwisy chrześcijańskie, jest ich naprawdę bardzo mało. Wspaniale gdy znajdzie się ktoś taki kto wprost przyznaje, że w jego życiu jest obecny BÓG. Takim wpisem był dziś dla mnie wpis Andrzeja. Z Andrzejem znamy się dzięki Oriflame bo oboje od lat współpracujemy z tą firmą. Całkiem niedawno dowiedziałam się o jego ciężkiej chorobie, a dziś o tym, że od lat walczy z nałogiem... Dziś w swoim wpisie na FB napisał, że z tego życiowego upadku pomógł mu się podnieść właśnie Bóg, a wszystko dzięki wsparciu kapłana, którego postawił na jego drodze. Oto homilia Ks. Carlosa, którą zamieścił Andrzej (http://www.facebook.com/andrzej.wlodek ) :
wtorek, 19 lutego 2013
Plany
Odkąd pamiętam robiłam plany. Plany na życie, plany dotyczące pracy. Wiedziałam co na danym etapie jest dla mnie ważne i w ten sposób próbowałam się do tego zbliżyć. Wszystkie moje sukcesy zawodowe, ale również prywatne były zaplanowane. Chociażby moja rodzina...Po prostu zawsze wiedziałam, że pragnę ją mieć . Niejednokrotnie patrząc wstecz czuję, że planowanie swojej przyszłości było mi potrzebne. Mimo iż nie zawsze dane mi było otrzymać wszystko czego pragnęłam ...
Absolutnie nigdy nie planowałam w myśl zasady "po trupach do celu". Owszem, w słusznej sprawie, gdy na czymś bardzo mi zależy i jest to naprawdę ważne...walczę do końca, ale nigdy, za wszelką cenę. Wiem, że plany mi pomagają. Wytyczają kierunek działania. Rozjaśniają przyszłość. Są też motorem do działania. Mam świadomość jak wiele dobrych rzeczy nie wydarzyło by się w ogóle gdyby nie to, że najpierw pojawiły się w moim sercu... głowie... a potem na papierze :)
Czasem lubię wracać do swoich starych zapisków, rozmyślań. To dla mnie żywy dowód na to, że nie stoję w miejscu, bo kiedy je czytam widzę, że mimo wielu upadków, krok po kroku posuwam się naprzód. Idę w kierunku swoich marzeń, wewnętrznych pragnień i tego co przygotował dla mnie Pan. Widzę w tych zapiskach sens swojego planowania, ale poprzez sytuacje trudne i nieprzewidywalne, widzę również że Bóg ma swoje plany wobec mnie. Nie do końca myślę, że wszystkie są rozbieżne z moimi. Przeciwnie...czuję, że często Pan wspiera mnie w tym co robię. Podsuwa pomysły, ludzi... stawia mnie w takiej a nie innej sytuacji. Wierzę, że zawsze JEST obok i czuwa bym nie zapędziła się zbytnio, tak jak teraz...kiedy wzięłam na siebie zbyt wiele i od kilku dni brakuje mi czasu na sen.
Nigdy nie uważałam swoich planów za idealne i jedyne, takie w których nie ma miejsca dla Boga. Wręcz przeciwnie...nawet jeśli pragnę czegoś z całych sił i po ludzku wydaje mi się to bardzo ważne, zawsze oddaję ostatnie słowo Jemu. Ufam całym sercem, że ON wie najlepiej co jest dla mnie dobre. I wie o rzeczach, okolicznościach...o których ja nigdy wiedzieć nie będę. Dlatego nie mam do Niego żalu gdy coś mi nie wychodzi, ale proszę wtedy by pomógł mi zrozumieć i zaakceptować sytuację w której się znalazłam. Proszę Go o światło, bym umiała dostrzec w tym wszystkim sens i naukę na przyszłość. Z ufnym sercem dziecka, każdego dnia mówię " Bądź wola Twoja..." i oddaję swe życie w Jego ręce.
Absolutnie nigdy nie planowałam w myśl zasady "po trupach do celu". Owszem, w słusznej sprawie, gdy na czymś bardzo mi zależy i jest to naprawdę ważne...walczę do końca, ale nigdy, za wszelką cenę. Wiem, że plany mi pomagają. Wytyczają kierunek działania. Rozjaśniają przyszłość. Są też motorem do działania. Mam świadomość jak wiele dobrych rzeczy nie wydarzyło by się w ogóle gdyby nie to, że najpierw pojawiły się w moim sercu... głowie... a potem na papierze :)
Czasem lubię wracać do swoich starych zapisków, rozmyślań. To dla mnie żywy dowód na to, że nie stoję w miejscu, bo kiedy je czytam widzę, że mimo wielu upadków, krok po kroku posuwam się naprzód. Idę w kierunku swoich marzeń, wewnętrznych pragnień i tego co przygotował dla mnie Pan. Widzę w tych zapiskach sens swojego planowania, ale poprzez sytuacje trudne i nieprzewidywalne, widzę również że Bóg ma swoje plany wobec mnie. Nie do końca myślę, że wszystkie są rozbieżne z moimi. Przeciwnie...czuję, że często Pan wspiera mnie w tym co robię. Podsuwa pomysły, ludzi... stawia mnie w takiej a nie innej sytuacji. Wierzę, że zawsze JEST obok i czuwa bym nie zapędziła się zbytnio, tak jak teraz...kiedy wzięłam na siebie zbyt wiele i od kilku dni brakuje mi czasu na sen.
Nigdy nie uważałam swoich planów za idealne i jedyne, takie w których nie ma miejsca dla Boga. Wręcz przeciwnie...nawet jeśli pragnę czegoś z całych sił i po ludzku wydaje mi się to bardzo ważne, zawsze oddaję ostatnie słowo Jemu. Ufam całym sercem, że ON wie najlepiej co jest dla mnie dobre. I wie o rzeczach, okolicznościach...o których ja nigdy wiedzieć nie będę. Dlatego nie mam do Niego żalu gdy coś mi nie wychodzi, ale proszę wtedy by pomógł mi zrozumieć i zaakceptować sytuację w której się znalazłam. Proszę Go o światło, bym umiała dostrzec w tym wszystkim sens i naukę na przyszłość. Z ufnym sercem dziecka, każdego dnia mówię " Bądź wola Twoja..." i oddaję swe życie w Jego ręce.
poniedziałek, 18 lutego 2013
Wstęp do planów...
Tydzień ciszy na blogu, ale tylko na blogu. W życiu dzieje się bardzo dużo i jest zdecydowanie głośniej. W głowie mnóstwo przemyśleń, coraz częściej dotyczących ludzkich i Bożych planów. Jak mają się jedne do drugich ? Czy planowanie jest złe ? Czy jeśli nie mam pewności , że mój plan pokrywa się z tym co przygotował dla mnie Bóg to w ogóle warto cokolwiek planować ??? Mam swoje odpowiedzi na te pytania. Nie wiem czy trafne. Nie wiem czy dobre z punktu widzenia wiary chrześcijańskiej, ale mam. Podzielę się nimi jutro. A tymczasem życzę tym co jeszcze nie śpią spokojnej nocy.
niedziela, 10 lutego 2013
Nigdy
nie byłam
nie jestem
i zapewne nigdy
nie będę
idealna
z każdym dniem jednak
zmienia się
jakaś cząstka mnie
i choć nie wiem
która
ani jak
chcę wierzyć
że na lepsze
....................
źródło fot.: www.kazmierak.com
nie jestem
i zapewne nigdy
nie będę
idealna
z każdym dniem jednak
zmienia się
jakaś cząstka mnie
i choć nie wiem
która
ani jak
chcę wierzyć
że na lepsze
....................
źródło fot.: www.kazmierak.com
czwartek, 7 lutego 2013
Dlaczego...???
Od jakiegoś czasu mam konto na popularnym na całym świecie Facebooku. Zakładałam je z nastawieniem, że wykorzystam je przede wszystkim jako dodatkowe narzędzie w mojej pracy, a także jako formę reklamy. Poza informacjami związanymi z pracą, udostępniam na Facebooku również inne treści, które w jakiś sposób poruszają mnie i kiedy uważam, że ich treść jest na tyle wartościowa że warto podzielić się nią z innymi. Zazwyczaj są to materiały związane z rozwojem osobistym , również w sferze duchowej. Nigdy nie wstydziłam się swoich poglądów , tak jak nigdy nie wstydziłam się tego kim jestem czy jaką pracę wykonuję. Nikogo nie próbowałam przekonywać do nich na siłę, tak jak nigdy nikogo nie przekonywałam na siłę by mnie polubił czy też współpracował ze mną na polu zawodowym. Tak samo jednak jak w swojej pracy oferuję możliwości biznesowe bo jestem przekonana, że oferuję coś naprawdę wartościowego, tak samo, jeśli bliższe poznanie Boga zmieniło moje życie na lepsze i całym sercem wierzę, że jest to wielkie dobro- po prostu o tym mówię. Nie upubliczniam rodzinnych fotografii ( choć nikogo też za to nie potępiam) i w żaden inny sposób nie dzielę się swoją prywatnością. Wyjątkiem było podzielenie się na łamach bloga, informacją o stracie moich nienarodzonych dzieci. Zdecydowałam się jednak na to nie z powodu chęci skupienia na sobie uwagi ( która byłaby celem sama w sobie) ale dlatego bo uznałam, że informacja ta może uświadomić wielu osobom iż moje życie również nie jest wolne od trudnych zdarzeń. To na czym zależało mi najbardziej kiedy ujawniłam tę historię, to pokazanie , że w tak ciężkich dla mnie chwilach, bardzo pomogła mi bliska relacja z Bogiem. Otwarcie się na Niego i bezgraniczne zaufanie, że choć zawalił mi się świat, to dzięki Niemu odnalazłam sens by dalej żyć. Nie uważam by publiczne mówienie o Bogu i przyznawanie się do Niego było czymś czego powinnam się wstydzić. Cenię sobie na Facebooku społeczność o przewrotnej nazwie faceBóg i nie widzę nic złego w dzieleniu się Dobrą Nowiną niesioną w taki sposób. Nie rozumiem jednak osób, które pozwalają sobie na szydzenie z tego typu aktywności , nazywając ją "ekshibicjonizmem made in faceBóg". Dlaczego ludziom tak łatwo przychodzi ocenianie innych ? Dlaczego nie potrafią uszanować tego, że wśród nich są tacy, którzy mogą mieć inne niż oni poglądy...? Przecież nie robimy nic złego... Dlaczego więc tak bardzo to przeszkadza i irytuje...? Dlaczego nie narzekają na wulgarne, ociekające przemocą i seksem, bezwstydne wpisy, od których aż roi się w internecie ( również na Facebooku)a treści traktujące o Bogu są bleee...??? Dlaczego ? Czy tak trudno uwierzyć w to, że Bóg może być dla kogoś ważny i najzwyczajniej w świecie to uszanować... ?
wtorek, 5 lutego 2013
Lekcja
Tak łatwo przychodzi nam
Oceniać po pozorach
Mierzyć własną miarą
Decydować za innych
Wprawiać w zakłopotanie
Ranić czyjeś uczucia
Dziękuję za kolejną lekcję życia Panie...
Reprymenda podziałała :)
Dostałam niedawno małą reprymendę, że ponoć od jakiegoś czasu za mało jest na moim blogu mnie. Nie upieram się, że jest inaczej bo rzeczywiście nie jest. Nie znaczy to jednak, że nie mam własnych przemyśleń lub że nie chcę się nimi dzielić. Ja po prostu robię mnóstwo rzeczy, których tutaj nie widać i o których tutaj nie piszę. Mimo wszystko obiecuję poprawę ;) To nie pierwsza i zapewne nie ostatnia przerwa w systematycznym zamieszczaniu własnych notek, ale Ci co mnie znają wiedzą,że nie należę do osób które szybko się poddają :) Gdyby tak było, nie pracowałabym w taki sposób w jaki pracuję i nie osiągnęłabym wielu ważnych dla mnie w życiu rzeczy. We wszystkim co robię staram się być konsekwentna , choć przyznaję, że nie zawsze mi się to udaje bo to BARDZO trudna sztuka. Mimo to nie rezygnuję i uczę się jej każdego dnia od nowa. Przy okazji reprymendy ;) zaproponowano mi, żebym pisała choć po kilka zdań , ale od siebie :) W porządku. Postaram się:) Przy okazji będzie to spore wyzwanie dla takiej gaduły jak ja ;) Będę więc od dziś ćwiczyć się na tym blogu nie tylko w konsekwencji, ale również w ograniczaniu się do tego co najważniejsze :)
Tak więc w nawiązaniu do zamieszczonej powyżej fotografii... w 2013 roku zrobię dużo dobrych rzeczy, również na tym blogu :) I wszystko to oczywiście z Panem Bogiem :) Ufam, że to właśnie On , każdego dnia, pomaga mi tworzyć to moje życie... że tworzymy nierozerwalny duet...w którym On jest zawsze ze mną, a ja z Nim.
Pozdrawiam gorąco stałych czytelników mojego bloga !!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)