Minęło dwa tygodnie, a ja nadal czekam.
Nie wiem jak długo to jeszcze potrwa, ale dla mnie to niewątpliwie kolejna lekcja cierpliwości i pokory.
Ktoś powiedział mi kiedyś, że Pan daje siłę również w takich chwilach...chwilach gdy pozostaje nam tylko czekanie. Dziś, jeszcze bardziej niż wtedy, rozumiem sens tych prostych słów. Czekanie... niby nic, a jednak potrafi być trudne...
Ale każdy , nawet taki czas, jest po coś. Każda minuta podarowana została nam w jakimś celu . Czasem to co zdaje się być pozbawione sensu, ma sens większy niż nam się zdaje. To co wydaje się być stratą , może okazać się najlepszą okazją do budowania . Bo czekanie , choć zwykle kojarzy się z biernością, wcale nie musi nią być.
To ważne by wykorzystać każdą chwilę, dostrzec jej znaczenie i cieszyć się nią naklepiej jak potrafimy.A to co ma nadjeść, w końcu przyjdzie. Zwykle w najmniej oczekiwanym momencie, ale jak się okazuje, często najlepszym z możliwych.
.....................................
źródło fot. : www.strykowski.net
Witaj, co słychać ? Cichutko tu troszkę :)
OdpowiedzUsuńMały Jaś od 5 tygodni jest już na świecie:)Proszę o jeszcze troche cierpliwości... Jak narazie brakuje mi czasu na bloga, ale postaram się by już niebawem pojawiły się kolejne wpisy. Pozdrawiam serdedcznie:)
OdpowiedzUsuńCudownie, najszczersze gratulacje, czekałam na taką szczęśliwą informację.
OdpowiedzUsuńCieszę się ogromnie.