sobota, 28 kwietnia 2012

Znani- nieznani


Dookoła nas jest wiele osób, dla których Bóg wiele znaczy w życiu.
Cieszę się, że coraz więcej osób z grona tzw. publicznych
ma odwagę przyznać się do tego. Jedną z pierwszych takich osób był Radosław Pazura. Popularny aktor, który znany jest większości ze szklanego ekranu.
Z radością zapraszam Was do obejrzenia wyjątkowej rozmowy Ks. Sowy
z Radosławem Pazurą o jego życiu z Bogiem.
Zrób sobie chwilkę przerwy, zaparz ulubioną herbatę,
następnie usiądź wygodnie i KLIKNIJ TUTAJ :)

...........................................

źródło fot.: http://serialliniazycia.pl/kategoria/aktorzy/page/2

piątek, 27 kwietnia 2012

Ludzkie błędy



Ja błądzę
Ty błądzisz
On, ona, ono błądzi

My błądzimy
Wy błądzicie
Oni błądzą

Wszyscy popełniamy błędy

Nieomylność nie istnieje
Jeden Bóg mylić się nie może
Nie lubimy ich
Nie chcemy się do nich przyznawać
Chociaż czasem trzeba
Ale błędy to też nauka
Nie zamykajmy się na nią

................................

źródło fot.: www.juraj.flog.pl



.

czwartek, 26 kwietnia 2012

Wiara


" Bez wiary potykamy się o źdźbło słomy,
z wiarą przenosimy góry."

- S. Kirkegaard


......................................

źródło fot.: www.juraj.flog.pl>

środa, 25 kwietnia 2012

Na piękny początek dnia ... SŁOWO BOŻE


Dzisiejszy dzień powitałam Eucharystią. Nie ma nic wspanialszego na piękny początek dnia. Oddać się Panu w modlitwie, ofiarować Mu wszystkie swoje troski i zawierzyć tych wszystkich, których nosi się głęboko w sercu. Niestety nie zawsze mogę sobie na to pozwolić by odwiedzać Jego dom tak często jakbym chciała. Ale dzisiaj się udało i choć moje ciało jest bardzo zmęczone, dusza uśmiecha się i skacze z radości :) Wspaniałe uczucie lekkości i spokoju ogarnęło mną i wiem, że cokolwiek by mnie dzisiaj nie spotkało, poradzę sobie ... bo nie jestem sama. Jest ON.
Moja siła i moc. Nasycona Słowem Bożym wchodzę w ten nowy dzień z wiarą, że "wszystko mogę w tym, który mnie umacnia". Pięknego dnia Kochani!



1 P 5,5b-14 Marek, uczeń Piotra Apostoła

Czytanie z Pierwszego listu świętego Piotra Apostoła


Najmilsi:
Wszyscy wobec siebie wzajemnie przyobleczcie się w pokorę, Bóg bowiem pysznym się sprzeciwia, pokornym zaś daje łaskę. Upokorzcie się więc pod mocną ręką Boga, aby was wywyższył w stosownej chwili. Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was.
Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawiajcie się jemu. Wiecie, że te same cierpienia ponoszą wasi bracia na świecie. A Bóg wszelkiej łaski, Ten, który was powołał do wiecznej swojej chwały w Chrystusie, gdy trochę pocierpicie, sam was udoskonali, utwierdzi, umocni i ugruntuje. Jemu chwała i moc na wieki wieków. Amen.
Krótko, jak mi się wydaje, wam napisałem przy pomocy Sylwana, wiernego brata, upominając i stwierdzając, że taka jest prawdziwa łaska Boża, w której trwajcie.
Pozdrawia was ta, która jest w Babilonie razem z wami wybrana, oraz Marek, mój syn. Pozdrówcie się wzajemnym pocałunkiem miłości.
Pokój wam wszystkim, którzy trwacie w Chrystusie.


................................

źródło fot.: www.jurajflog.pl

Moje serce...


Blisko 20 lat temu podarowałam mężowi upominek,a wraz z nim krótki wiersz. Nie byliśmy jeszcze wtedy małżeństwem, ale dwojgiem młodych ludzi, wpatrujących się w siebie z nadzieją, że uczucie jakie nas połączyło jest tym NA ZAWSZE. W naszym wspólnym życiu działo się różnie, bywały lepsze i gorsze dni, bardziej i mniej radosne, smutne i bardzo smutne. Nasza miłość przeszła niejedną próbę, a my nie byliśmy wolni od błędów. Mimo to nasze uczucie przetrwało. Ufam, że na ZAWSZE, tak jak tego pragnęliśmy.

Radość przepełnia me serce, że po 20 latach mogę wczytywać się w te zapisane niegdyś słowa
z poczuciem, że bez wahania napisałabym je raz jeszcze...

Moje serce,
domek do wynajęcia,
znalazło lokatora.
Wypełnił sobą wszystkie pokoje,
nawet schowek pod schodami,
chyba zadomowił się tam na dobre.
Zamknął drzwi od środka,
a klucz wyrzucił głęboko
do studni mojej duszy.


- autor nieznany

...................

źródło fot.:http://www.panoramio.com/photo/10378575

wtorek, 24 kwietnia 2012

Wracając do tamtych dni...




Choć święta już dawno za nami, ja jeszcze długo będę wracać pamięcią do tych kilku ważnych dni. W tym roku bowiem były dla mnie nade wszystko wyjątkowe i zupełnie inne od wszystkich. Paradoksalnie zapowiadały się bardzo nerwowo. Byłam pełna obaw i wątpliwości czy to co przede mną mnie nie przerośnie, ale finalnie było po prostu wspaniale.

Triduum Paschalne to czas, bez którego od jakiegoś czasu po prostu nie wyobrażam sobie dobrze przeżytych Świąt Wielkanocnych. Mówiąc kolokwialnie, staję na głowie by mimo wielu przedświątecznych obowiązków, mimo wszystko znaleźć czas na uczestnictwo w Liturgii.Tym razem poza tradycyjnymi przygotowaniami miałam za zadanie zorganizować rodzinną kolację z okazji 15-tej rocznicy naszego ślubu . Na dodatek kolacja miała być połączona z urodzinami naszej 5 letniej córeczki. Mówiąc krótko czekało mnie 3 w 1 ;) Jakby tego było mało, mąż wpadł na "genialny" pomysł by w Wielką Sobotę zabrać mnie na warszawski koncert Chrisa Bottiego. I tak, chcąc zrobić mi niespodziankę, w tajemnicy kupił bilety. Kiedy prawda wyszła na jaw, nawet uwielbienie dla muzyki naszego ukochanego artysty przestało mieć znaczenie. Myślałam tylko o tym jak ja to wszystko ze soba pogodzę... Jak połączę Liturgię Wigilii Paschalnej z koncertem , który zaczynał się dokładnie w tym samym czasie... Nie byłam zachwycona tym pomysłem. Powiem więcej, byłam wściekła. Długo nosiłam w sobie to oburzenie. No bo jak to...koncert w Wielką Sobotę ?! Jeszcze kilka lat temu nie miałabym najmniejszych oporów, ale teraz... Miałam pójść z synem do kościoła. Taki był plan. Mój plan.

No właśnie...

W pewnym momencie dotarło do mnie , że być może Pan ma wobec mnie inne, swoje plany. Że może wcale nie muszę rezygnować z koncertu i swoim zachowaniem robić mężowi przykrości. Zrozumiałam, że tak naprawdę chciał dobrze...tylko po prostu pewnych rzeczy nie wziął pod uwagę.

Postanowiłam, że pojedziemy. Pan dał mi światło i uświadomiłam sobie, że przecież nie wszędzie sobotnia Liturgia Wigilii Paschalnej, zaczyna się o tej samej godzinie. Dowiedziałam się, że jest miejsce gdzie najprawdopodobniej zdążymy. I tak właśnie było.

Najpierw spędziliśmy jeden z najpiękniejszych wieczorów naszego życia :)
Koncert był niesamowity! Fragment, który znalazłam i zamieściłam w jednym z ostatnich wpisów, nawet w 1% nie oddaje atmosfery tamtego wydarzenia. To trochę tak jak z robieniem zdjęć nad urwiskiem z pięknym widokiem w tle. Aparat nigdy nie odda uroku takiego miejsca, wysokości, ani przestrzeni. W tym przypadku kamera owszem zarejestrowała występ, ale uchwyciła tylko wycinek obrazu, jakim była wypełniona po brzegi Warszawska Sala Kongresowa. O jakości dźwięku już nie wspomnę :) Mój mąż miałby tu bardzo dużo do powiedzenia;) Jednak nie tym tak naprawdę chciałam się z Wami podzielić...

Najwspanialsze tego wieczoru było nie to,że mogliśmy zobaczyć naszego ulubionego muzyka na żywo, ale to, że spędziliśmy ten czas RAZEM. Najpierw na przepięknym koncercie pełnym wzruszeń, gdzie przed oczami mignęło mi blisko 20 lat spędzonych razem (w tym 15 małżeństwa), następnie godzinę jazdy samochodem wypełnioną niezwykłą rozmową i zaskakującą audycją w naszej ulubionej radiowej Trójce ( to co działo się tej nocy na niebie było zaskakujące...), a na koniec podczas wyjątkowej Liturgii Wigilii Paschalnej w Katedrze Siedleckiej. Dlaczego wyjątkowej ? O tym niebawem napiszę już w oddzielnym poście .
Jednego jestem pewna... że ten wieczór mieliśmy spędzić we dwoje. Bez gonitwy, nerwów, biegania po kuchni do ostatniej chwili, ale w poczuciu, że wszystko można było przygotować dużo wcześniej niż zwykle, a w sercu mieć radość i spokój nie do opisania.

To był moja najpiękniejsza Wielka Sobota w życiu. W dotychczasowym życiu. Mam nadzieję, że jeszcze wiele takich pięknych świąt przed nami i wiele wspólnie przeżytych lat.

Tego dnia wróciliśmy do domu ok.4 rano.
Bardzo zmęczeni, ale pełni emocji nie do przekazania słowami.

Cieszę się , że w odpowiednim momencie usłyszałam wewnętrzny głos, który podpowiedział mi żeby po prostu ZAUFAĆ. Zaufać tak, jak czyniłam to wiele razy, w ważnych momentach swojego życia. Zaufać Komuś mądrzejszemu ode mnie... Po raz kolejny nie zawiodłam się. Było po prostu pięknie.

...........................

źródło fot.: juraj.flog.pl

czwartek, 19 kwietnia 2012

Dobro i zło


" Dobro i zło
należy pamiętać wiecznie.
Dobro, ponieważ wspomnienie,
że kiedyś nam je wyświadczono,
uszlachetnia nas.
Zło, ponieważ od chwili,
w której je nam wyrządzono,
spoczywa na nas obowiązek
odpłacenia za nie dobrem."

- Mikołaj Gogol


.............................

źródło fot.: www.juraj.flog.pl

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Recepta na udany związek...

Niezwykły, niezapomniany, piękny czas.

Utwór "Hallelujah" w wykonaniu Chrisa Bottiego, nie znalazł się na moim blogu przypadkowo. Oczywiście idealnie wpasował się w okres Świąt Wielkanocnych , nie mniej jednak nie był to główny powód dla którego zdecydowałam się zamieścić go własnie teraz. Chris Botti, ze swoja muzyką, wkradł się do mojego serca już jakiś czas temu. I wszystko wskazuje na to, że teraz zamieszka w nim już na zawsze, a to za sprawą niesamowitego koncertu jaki niedawno odbył się w Warszawie. Koncertu, na którym wspólnie z mężem, miałam nieopisaną przyjemność być osobiście:) W taki oto sposób uczciliśmy bowiem 15 rocznicę naszego ślubu:)

I choć początkowo pomysł wydał mi się, delikatnie mówiąc, szalony ( wszystko działo się w Wielką Sobotę)a ja byłam nim lekko przerażona ( nazajutrz organizowałam uroczystą kolację rodzinną), to z perspektywy czasu mogę szczerze powiedzieć, że był to jeden z najpiękniejszych wieczorów w moim życiu i jedne z najwspanialszych świąt. Po raz kolejny okazało się, że z Bożą pomocą, wszystko można odpowiednio wcześniej zorganizować i wspaniale pogodzić :) Koncert był przepiękny i choćbym nie wiem jak bardzo się starała, żadne słowa nie oddadzą tego co przeżyliśmy.

Znalazłam w internecie fragment tego niezwykłego wydarzenia, a konkretnie jeden z moich ulubionych utworów, który tamtego wieczoru Chris Botti wykonywał z grającą na skrzypcach Auricą Duka. To był moment, w którym muzyka zawładnęła mną bez reszty i wycisnęła z oczu łzy szczęścia...



CDN.

..........

Dziękuję Ci Panie za te niesamowite 15 lat,
niezapomniany wieczór
oraz wspaniałego człowieka
jakim jest mój mąż.


.........

niedziela, 15 kwietnia 2012

Jezu ufam Tobie...

By przekazać to co dziś czuję, posłużę się słowami piosenki, która jest mi szczególnie bliska. Podpisuję się pod każdym ze słów, bo dokładnie tak czuję...

Nasze plany i nadzieje...

Nasze plany i nadzieje,
coś niweczy raz po raz,
tylko Boże Miłosierdzie,
nie zawodzi nigdy nas.

Jezu, ufam Tobie od dziecięcych lat.
Jezu, ufam Tobie choćby zwątpił świat.
Strzeż mnie dobry Jezu, jak własności swej
i w opiece duszę moją miej.

Ufność w Miłosierdzie Boże,
zapewnienie daje nam,
że w godzinę naszej śmierci,
przyjdzie po nas Jezus sam.

Jezu, ufam Tobie od dziecięcych lat.
Jezu, ufam Tobie choćby zwątpił świat.
Strzeż mnie dobry Jezu, jak własności swej
i w opiece duszę moją miej.


W trudnych chwilach twego życia
nie rozpaczaj, nie roń łez,
ufność w Boże Miłosierdzie
troskom twym położy kres.

Jezu, ufam Tobie od dziecięcych lat.
Jezu, ufam Tobie choćby zwątpił świat.
Strzeż mnie dobry Jezu, jak własności swej
i w opiece duszę moją miej.


Pragnę oddać się dziś Tobie,
całym życiem służyć Ci.
Pragnę Boże Miłosierdzie
głosić ludziom w smutne dni.

Jezu, ufam Tobie od dziecięcych lat.
Jezu, ufam Tobie choćby zwątpił świat.
Strzeż mnie dobry Jezu, jak własności swej
i w opiece duszę moją miej.


..............................

sobota, 7 kwietnia 2012

Wesołych Świąt :)


Kochani,

Życzę Wam zdrowych,
spokojnych i rodzinnych
Świąt Wielkanocnych.

Niech Zmartwychwstały Chrystus
obudzi w nas to
co jeszcze uśpione !


.................

źródło fot.:www.maluchy.pl

piątek, 6 kwietnia 2012

Wielki Piątek

DZIĘKUJĘ


Jeszcze kilka lat temu nie miałam pojęcia co znaczy Triduum Paschalne. Znałam je tylko z teorii, kompletnie nie rozumiałam i nie do doświadczałam . I kiedy dziś wchodziłam w tajemnicę Wielkiego Czwartku, po raz kolejny dotarło do mnie, jak bardzo przez ostatnie lata zmieniło się moje życie. Uświadomiłam sobie też, że w dużym stopniu zmieniło je Kapłaństwo, którego ustanowienie właśnie w Wielki Czwartek m.in wspominamy. Skąd taka myśl ? Otóż na pewnym etapie życia, Pan postawił na mojej drodze dwóch kapłanów. Dwie , ważne dla mnie osoby duchowne, dzięki którym Bóg zagościł w moim życiu na dobre. Pierwszy z nich - zapalił w sercu iskrę, drugi - uczynił z niej ogień i cały czas pilnuje by nie wygasł.

Pamiętam, jakby to było wczoraj, kiedy kilka lat temu, weszłam do kościoła i wyszłam już z niego inną osobą. Nigdy nie zapomnę niezwykłych słów homilii, podczas której moje ciało przeszył dreszcz i z nieopisaną mocą dotarło do mnie, że wszyscy jesteśmy tu tylko "na chwilę". Uświadomiłam sobie, że tak jak teraz stoję, tak w każdej chwili mogę również przestać istnieć. W każdej chwili, mogę umrzeć, nie będąc na śmierć przygotowaną. Bo przecież nikt z nas nie może wiedzieć na pewno, że wychodząc z domu do niego wróci ... Nikt z nas nie może mieć pewności, że nie będzie jedną z tych osób które niespodziewanie giną pod kołami samochodu... Tego dnia zrozumiałam to bardzo wyraźnie. ŻYJĘ TU i TERAZ, a chwila następna jeszcze nie jest moją własnością. Nie wiem na pewno co stanie się ze mną JUTRO... Mogę przypuszczać, zakładać bieg wydarzeń, ale NIE WIEM NA PEWNO.

Od tamtej Mszy Św. długo chodziłam z pragnieniem zmiany swojego życia. Chciałam czegoś więcej niż tylko chodzenia do kościoła z poczucia obowiązku ( bo moje dziecko dorasta i muszę dawać mu jakiś przykład). Pragnęłam nawiązać bliską relację z Panem Bogiem i czuć w swoim życiu Jego obecność. Byłam przekonana, że pewnego dnia zagaję rozmowę z Ks. którego homilia tak bardzo zapadła mi w serce i z jego pomocą zacznę to swoje życie prostować. Mijały miesiące, a okazji do nawiązania kontaktu ( a może odwagi...) jakoś nie było. Aż pewnego dnia, zupełnie niespodziewanie, Bóg postawił na mojej drodze innego kapłana. Sposób w jaki to się stało, nie pozostawiał cienia wątpliwości, że jest to człowiek, którego wybrał dla mnie Ktoś "z góry".

Od tamtego dnia ów kapłan towarzyszy mi do dziś. W chwilach radosnych i smutnych. W sytuacjach, w których kiedyś potrafiłabym tylko płakać lub przeklinać los. Z jego pomocą zrozumiałam rzeczy, których długo pojąć nie mogłam, poznałam i zaakceptowałam siebie, taką jaką jestem. Wspaniały człowiek...choć nie idealny, z zaletami i wadami, jak każdy z nas. Mój duchowy ojciec i osobisty spowiednik. Dziś, w ten wyjątkowy dzień, pragnę w szczególny sposób mu (i za niego ) podziękować. Za to, że JEST i pokazuje mi życie jakiego nie znałam... Życie z Jezusem. Z serca DZIĘKUJĘ.

.........................

źródło fot.: www.juraj.flog.pl

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Niekończąca się nadzieja



Wielki Post.
Wielki Tydzień.
Wielki Dzień.
Wielki Czyn.


Wielka Nadzieja.
Dla ciągle upadającego ,
słabego człowieka...

...................

źródło fot.: http://www.kamilianie.eu