sobota, 26 marca 2011

Zrozumieć cierpienie...


" Cierpienia nie można pojąć w sposób ostateczny.
Można je ogarnąć jedynie dzięki wierze.
To język rozumiany poprzez serce."

Jerry Brewer (" Cud Glorii" )

Moje wczoraj...


Wielki Post. Piątek. Droga Krzyżowa. Nietypowa, inna... bo w Dniu Świętości Życia. To kolejne rozważania, które do głębi poruszyły moje serce...


Droga krzyżowa nienarodzonych


"Życie ludzkie jest święte, ponieważ od samego początku domaga się «stwórczego działania Boga» i pozostaje na zawsze w specjalnym odniesieniu do Stwórcy, jedynego swego celu. Sam Bóg jest Panem życia, od jego początku aż do jego końca. Nikt, w żadnej sytuacji, nie może rościć sobie prawa do bezpośredniego zniszczenia niewinnej istoty ludzkiej". (KKK 2258)

Dar życia, który Bóg Stwórca i Ojciec powierzył człowiekowi, domaga się od człowieka, aby miał świadomość nieocenionej jego wartości i przyjmował go w sposób odpowiedzialny. (Donum Vitae)

Spróbujmy przyjrzeć się, jak wygląda Droga Krzyżowa małych, bezbronnych istot ludzkich, którym nie pozwolono przyjść na świat. Wszak i Jezusa zamierzał zabić Herod jak mówi nam ewangelia (Mt 2, 13-16) "Będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić… Wtedy Herod widząc, że Mędrcy zawiedli wpadł w straszny gniew. Posłał oprawców do Betlejem i całej okolicy i kazał pozabijać wszystkich chłopców do lat dwóch". Pragniemy Zbawicielu, wynagrodzić Ci zniewagi wyrządzone przez zabijanie poczętego życia. Któryś cierpiał za nas rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami; i Ty Matko Bolesna, któraś współcierpiała, przyczyń się za nami.


Stacja I
Pan Jezus na śmierć skazany


Dziś moja mama dowiedziała się, że ja już żyję w niej od przeszło miesiąca i to pod jej sercem. Niestety nie ucieszyła się mną. Powiedziała straszne słowa: Nie chcę tego dziecka! Nie ma dla niego miejsca w naszym domu!

Jezu, Ty pierwszy usłyszałeś taki wyrok – wysłuchałeś go w milczeniu. Ja nie umiem mówić. Kochana mamo, tato, ja wprawdzie milczę, ale wiem o waszym wyroku na mnie! Pytam Was - Dlaczego? Za co? Pozwólcie mi żyć i kochać… Któryś cierpiał za nas rany…

Stacja II
Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona


Jak trudno jest żyć po wyroku. Wszystko we mnie krzyczy i protestuje. Chcę żyć! Chcę się rozwijać, a wy nie daliście mi tej szansy. Przekreśliliście Boże plany, co do mnie. Mieć tę świadomość, że idzie się na śmierć przedwcześnie i niesprawiedliwie, wziąć taki ciężki krzyż, gdy ma się tak mało sił – to jest strasznie bolesne. Mamo! Tato! Czy wiecie, że ten krzyż, który mi daliście w tej chwili jest za ciężki i niesprawiedliwy?

Jezu! Ty też dźwigałeś krzyż niesprawiedliwie. Wziąłeś go z miłości do wszystkich ludzi. Ja też chcę kochać i być kochanym… Któryś cierpiał za nas rany…


Stacja III
Pan Jezus pierwszy raz upada pod krzyżem


Mój krzyż, tak jak Twój Jezu, jest bardzo ciężki, przekraczający moje zbyt małe siły. Nic dziwnego, że upadam i załamuję się. Najbliżsi wyrzekli się mnie. Nie kochają mnie i nie oczekują mnie. Jezu, Ty też byłeś sam ze swoim krzyżem. Też upadłeś, ale powstałeś i szedłeś dalej. Czuję, że i ja mam w sobie tyle dynamizmu i tyle sił do życia! Próbuję, więc poderwać się, aby dalej się rozwijać. Tylko proszę dajcie mi szansę… Któryś cierpiał za nas rany…

Stacja IV
Pan Jezus spotyka matkę swoją


Matka – czy ja mam matkę?… Wszak ona spotyka się ze mną, bo przecież nosi mnie w swoim łonie. Jej krew dopływa do mnie i tą krwią odżywia mnie. Mamo, dlaczego karmisz mnie dymem z papierosów i alkoholem? Dlaczego spotkania z tobą są takie bolesne?…

Matko Boża, Ty też spotkałaś Swego Syna i Wasze spotkanie było pełne bólu i cierpienia. Ale było ono przepełnione miłością. Jezu jedynie Twoja Matka umie naprawdę kochać. Ona kocha także i mnie, bo jest też moją Matką… Któryś cierpiał za nas rany…



Stacja V
Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Panu Jezusowi


Szymon był dobrym człowiekiem. Wprawdzie niechętnie, ale pomógł Ci Jezu nieść krzyż. Zrozumiał wreszcie tajemnicę krzyża. Ktoś powiedział mojej mamie, że ten tak zwany "zabieg" jest niebezpieczny, że powinna się dobrze zastanowić nad decyzją. Mama zawahała się w swoim postanowieniu – nie z miłości do mnie, lecz z obawy o siebie. Och mamo! Gdybyś Ty wiedziała, jaką ulgę sprawiło mi twoje dobre, choć egoistyczne myślenie. Niechcący pomogłaś mi, ulżyłaś. Sprawił to cierpiący Jezus… Któryś cierpiał za nas rany…


Stacja VI
Święta Weronika ociera twarz Panu Jezusowi


Drobna, niepozorna, ale odważna i miłosierna kobieta podbiegła z czystą chustą i otarła Twoje Jezu Oblicze. Przyniosła Ci na krótko ulgę… Moja mama zwierzyła się przyjaciółce ze swojej tajemnicy. Ona już chciała jej gratulować i życzyć szczęśliwego rozwiązania, gdy dowiedziała się, że ja jednak się nie urodzę. Jej radość zmieniła się w smutek. Próbowała tłumaczyć mojej mamie, chciała mnie jeszcze ratować. Wielką ulgę mi przyniosła. Otarła moją malutką twarzyczkę nieznajoma, szlachetna jak Weronika. Dziękuję Ci za to heroiczna "Weroniko"… Któryś cierpiał za nas rany…


Stacja VII
Pan Jezus upada pod krzyżem po raz drugi


Dobra doradczyni mojej mamy odeszła. Na moich malutkich, słabych ramionkach został tylko krzyż, jeszcze cięższy. I choć się rozwijam, rosnę z każdym dniem tak bardzo się zmieniam, nie umiem sobie poradzić z tym krzyżem, który rośnie wraz ze mną. Przytłacza mnie, więc znów upadam.

Jezu pomóż mi dźwignąć się. Ja chcę żyć! Proszę Cię pomóż też mojej mamie… Któryś cierpiał za nas rany…

Stacja VIII
Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty


Wiele jest dobrych kobiet i takich, które płaczą nad losem moim i moich braciszków i siostrzyczek, bezbronnych i niewinnych. Te kobiety płaczące zwykle nic nie robią, aby ten nasz – nienarodzonych dzieci – tragiczny los zmienić. Grzeszą zaniedbaniem, gorszą się, a mogłyby jeszcze pomóc – okazać trochę ciepła, wesprzeć. Moja mama potrzebuje miłości!

Jezu, Ty upomniałeś i pouczyłeś płaczące niewiasty, aby płakały raczej nad sobą, swoimi dziećmi i nad grzechami. A więc płaczące niewiasty na wasz ratunek, na wasz protest, na waszą miłość czekają nienarodzone dzieci… Któryś cierpiał za nas rany…

Stacja IX
Pan Jezus upada pod krzyżem po raz trzeci


Mój krzyż rośnie do ogromnych rozmiarów, powiększa go świadomość zbliżającej się okrutnej śmierci. Ta myśl powoduje, że już prawie umieram. Przeżywam śmiertelne załamanie…
Jezu, tylko Ty jeden wiesz, co dzieje się w mym sercu. Ty jeden rozu-miesz moje położenie. Ty Boże, dałeś ludziom wolną wolę, a oni wykorzystują ją, nadużywają najświętszego daru Bożego do czynienia zła… Któryś cierpiał za nas rany…

Stacja X
Pan Jezus z szat obnażony


Jestem w pełni rozwoju, wszystko we mnie krzyczy, bo naprawdę chcę żyć! Mamo, gdybyś wiedziała jak bardzo tego pragnę, gdybyś chciała mnie zobaczyć, gdybyś, choć trochę mnie kochała… Umiałabyś poczekać jeszcze i mogłabyś przeżywać niepojętą radość mojego narodzenia. Mamo! Tato! Dlaczego nie chcecie przeżyć moich narodzin?
Jezu, na Ciebie obnażonego patrzyli oprawcy. Dla nas malutkich nawet lekarze mogą stać się mordercami, bo matkom i ojcom zabrakło odwagi… Któryś cierpiał za nas rany…

Stacja XI
Pan Jezus przybity do krzyża


Nadeszła moja ostatnia godzina. Moja mama przyszła do lekarza by mnie zabił. On wziął ostre narzędzie, którym mnie rani wiele razy. Od pierwszego zranienia jeszcze się nie umiera, tylko strasznie się cierpi. Ja się nie skarżę, choć to bardzo boli! Mamo, czy widzisz moją krew? Nie, ty nie chcesz patrzeć na krew. Ostre narzędzie dosięga mnie głęboko rozdziera moje malutkie ciało…
Jezu, w tej męce tylko Ty mnie rozumiesz. Przeżyłeś przybijanie tępymi gwoździami twoich rąk i nóg do krzyża na Golgocie. Dodaj mi siły w moim jakże okrutnym, agonalnym cierpieniu… Któryś cierpiał za nas rany…

Stacja XII
Pan Jezus umiera na krzyżu


Żegnaj moja mamusiu, twoje łono stało się krzyżem, na którym ja umieram. Mimo, że mnie zabijasz, jesteś jednak moją matką. Matką, która nie kocha, która odrzuciła najcenniejszy dar Boży – życie…
Pod krzyżem Chrystusa też stała Matka. Ona kochała, współcierpiała, bo przez krzyż dokonywało się zbawienie świata. Moje cierpienie i śmierć mogą ciebie potępić. Lecz ja się modlę za tych, którzy mnie zabili: "Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią"(Łk 23, 34)… Któryś cierpiał za nas rany…

Stacja XIII
Pan Jezus zdjęty z krzyża


Jezu, Ciebie po zdjęciu z krzyża położono na kolanach Matki. Ona, pa-trząc na Ciebie, na Twoje rany konała w swoim sercu i współzbawiała świat. Moja mama nie chce na mnie patrzeć! Moje ciało porozrywane na kawałki wrzucono do kubła. Matka odczuła ulgę, bo pozbyła się już ciężaru, choć zostało jej brzemię wyrzutów sumienia.
Matko Boża i moja Matko, proszę Cię, weź moje ciało w swoje Niepokalane Ręce. Poskładaj je na Zmartwychwstanie… Któryś cierpiał za nas rany…

Stacja XIV
Pan Jezus złożony do grobu


Matka i najwierniejsi przyjaciele złożyli ciało Twoje Panie Jezu do grobu. Dla mnie grobem jest kubeł na śmieci i odpady. Jest to nasz wspólny grób, bo we mnie zamordowano Ciebie Jezu. Wszak Ty powiedziałeś: "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili" (Mt 25, 45)
Jezu, Tyś trzeciego dnia wstał z martwych, jak to zapowiedziałeś: "Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Oni Go zabiją, ale trzeciego dnia zmartwychwstanie" (Mt 17, 22-23) Zwycięzco śmierci, w Tobie mam nadzieję…mocną i niezawodną… ZMARTWYCHWSTANIE… Któryś cierpiał za nas rany…


ZAKOŃCZENIE

W dzisiejszym świecie podważana jest tożsamość rodziny, a także pozycja, jaką zajmuje ona w świecie. Ideologiczna agresja, która występuje przeciw rodzinie niszczy jej istotę, a także wartości moralne i duchowe utrudniając jej wypełnienie swoich zadań. Tym samym dąży się do deformacji sumień oraz zatarcia granicy pomiędzy dobrem a złem. Cywilizacja śmierci w coraz większym stopniu opanowuje świat i zagraża człowiekowi. (por. J. Kłys Arena bitwy o życie)
Rodzina jest wspólnotą życia i miłości. Dar życia, który człowiek otrzymał od Stwórcy powinien być postrzegany w ludzkiej świadomości jako wielka wartość i przyjmowany z wielką odpowiedzialnością. Każdy człowiek powinien życia strzec, bronić i kochać je. (K. Majdański bp, Cywilizacja życia)
Bronić życia i umacniać je, czcić je i kochać – oto zadanie, które Bóg powierzył każdemu człowiekowi, powołując go – jako swój żywy obraz – do udziału w Jego panowaniu nad światem… (EV 42)
Żadna okoliczność, żaden cel, żadne prawo na świecie nigdy nie będą mogły uczynić godziwym aktu, który sam w sobie jest niegodziwy, ponieważ sprzeciwia się Prawu Bożemu zapisanemu w sercu każdego człowieka, poznawalnemu przez sam rozum i głoszonemu przez Kościół. (EV 62)

............

odnalezione na www.opoka.org.pl

poniedziałek, 21 marca 2011

Czekanie



Popatrz na psa uwiązanego przed sklepem
o swym panu myśli
i rwie się do niego
na dwóch łapach czeka
pan dla niego podwórzem łąką lasem domem
oczami za nim biegnie
i tęskni ogonem

pocałuj go w łapę
bo uczy jak na Boga czekać


Ks. Jan Twardowski
.........................

źródło fot: www.bezstresowy.pl

czwartek, 17 marca 2011

" Przypadek nie - przypadek "



Druga w nocy. Pora już późna, a ja jeszcze się nie kładę. Jakbym jeszcze miała coś do wykonania, jakby jeszcze czekało na mnie coś ważnego. Nie wiem skąd to wiem, po prostu to czuję. Bez chwili namysłu podchodzę do swojej biblioteczki. Otwieram szafkę. Wyciągam kilka książęk...
Otwieram pierwszą. Czytam. Chwila zadumy...
Otwieram drugą . Znowu czytam. Nie... to nie może być przypadek, że czytam właśnie ten fragment.Przecież, godzinę temu, korzystając z chwili przy karmieniu synka, czytałam Ewangelię z dokładnie takim samym przesłaniem. Jakby Ktoś chciał mi coś przekazać. Jakbym dostała ważny komunikat, który nie mógł czekać do rana...

Właściwie nie wiem dlaczego jestem zaskoczona. Przecież to nie pierwszy raz. Nie pierwszy raz Bóg działa w moim życiu. Nie pierwszy raz mówi do mnie w taki sposób. Dotyka tak wyraźnie.

Pamiętam treść jednej z Homilii, mówiących o tym, że Bóg mówi do nas nieustannie...że tylko trzeba chcieć Go usłyszeć. Przecież Jego Słowo mamy na wyciągnięcie ręki. Usłyszałam wtedy: "Jak mamy zamiar Go usłyszeć , nie sięgając po Pismo Św.? "


Nie mam wątpliwości, że Bóg do nas przemawia. Że wcale nie trzeba być Świętym, aby doświadczyć tej łaski. On stawia na naszej drodze konkretnych ludzi, prowadzi nas do nieprzypadkowych miejsc, robi to w takim, a nie innym czasie. W NASZYM czasie. Daje odpowiedzi na dręczące pytania. Rozwiewa wątpliwości. Wystarczy otworzyc szeroko uszy, oczy, a przede wszystkim swoje serce. Otworzyć się na Boże działanie.
A może po prostu się na nie nie zamykać ... ?

...................
źródło fot. : dobrypasterz.pl

środa, 9 marca 2011

Miłość wg. Ks. Twardowskiego


Za mało - za dużo

Z miłością są zawsze kłopoty.
Nie raz skarżą się, że kochamy kogoś albo za mało, albo za dużo. Nigdy w sam raz. Jednak ten ktoś kochany w sam raz, chce być kochany więcej - i z nowu: albo za mało, albo za dużo.
Kiedyś moja znajoma ubolewała, że ją za mało kochają, Pewnego dnia opowiadała na prawo i lewo o tym,że zgubiła dwieście złotych.Jej narzeczony wyglądał obojętnie przez okno, jakby zobaczył sójkę z niebieskimi piórami i różowym brzuszkiem (oczywiście było to na wsi). Poza tym miała żal do matki o to, że kocha więcej jej siostrę blondynkę, niż ją z czarnymi włosami.

Spotkałem kiedyś znajomego, również niezadowolonego, ale inaczej.Zwierzał mi się, że żona za bardzo go kocha. Codziennie po sto razy pyta, jak się czuje, denerwuje się, że ma zimne nogi, gorące, czerwone ucho, że kaszle jak owca, którą ostrzyżono przez pomyłkę, kiedy było zimno. Poza tym stale radziła mu "dla jego dobra" , żeby jadł owoce przed obiadem, a nie po obiedzie. Stale proponuje mu wątróbkę. Biedak tak zmęczył się tą cierpliwą, wielką miłością, że kiedy już nie mógł wytrzymać, chciał wyskoczyć przez okno. Nawet juz stanął na parapecie, ale poczuł, że było bardzo zimno,i przestrzaszył się, że się przeziębi. Tylko to go uratowało.

Jeden z mędrców uważał, że nieszczęściem jest być kochanym za bardzo, bo zbyt wielka miłość albo się zmęczy, albo nie wytrzyma ciągłego napięcia. Szybko się wyczerpie. Przejdzie w obojętność albo nienawiść. Pęknie jak napięta cięciwa.

Jednego tylko Boga nie kochamy za dużo. Bo nawet jeśli kochamy za dużo - to i tak jeszcze za mało.

Dobrze jednak nie myśleć "za mało" czy "za dużo", ale zastanowić się czy "naprawdę". Kocham pannę Agatę czy "kocham się" w pannie Agacie i przypadkiem nie kocham więcej samego siebie. Kocham ją, bo mnie wychwala, piecze mi placki, przyszywa guziki, przebacza, nawet gdy wstanę lewą nogą, i to za późno. Jeżeli ktoś tak kocha, kochając samego siebie, to na pewno ukochaną kocha za mało, a siebie za dużo.

Mówią, że lekarze dzielą się na trzy kategorie: interniści - wiedzą za dużo,ale pomagają za mało; chirurdzy - niczego nie wiedzą i szybko pomagają ; i ci którzy przeprowadzają sekcje - wiedzą za dużo, ale za późno.

Miłości trzeba się uczyć, żeby nie było za późno.

Ks. Jan Twardowski
"Tylko miłość się liczy"



.......................................

źródło fot. :
http://merlin.pl/Tylko-milosc-sie-liczy_Jan-Twardowski-ks-Jan-Twardowski/browse/product/1,646706.html

poniedziałek, 7 marca 2011

Miłości c.d

Miłość



Miłość jest piękna. Miłość jest trudna. Miłość to najcudowniejsze co może nas spotkać. Bo kiedy kochamy, żyjemy naprawdę. Bez względu na to czy kochamy dziecko, żonę, męża, matkę czy przyjaciela...

Kochać to dawać siebie. Bezinteresownie i mimo wszystko. Darować swój czas, uwagę, troskę, radość, uśmiech. To służyć , ani przez chwilę nie oczekując niczego w zamian.

Kochać to przebaczac. Nawet jeśli ktoś zranił głęboko, a rana wciąż krwawi. Kochać na przekór wszystkiemu... nawet gdy sami nie czujemy się kochani. Gdy nas nie rozumieją, nie akceptują, szydzą, oczerniają. To trudne. Naprawdę trudne. A jednak możliwe, gdy tylko otworzymy swoje serce na działanie Boga. To własnie On i tylko On może nauczyć nas kochać prawdziwie...


..................

W podziękowaniu temu, który uświadomił mi istotę prawdziwej miłości.
Słowa "kochaj w milczeniu jak Jezus"- pozostaną w moim sercu na zawsze. Dziękuję.

źródło fot.: www.sadeczanin.info