niedziela, 21 marca 2010

"Misericordias Domini in aeternum cantabo"


Czasem otrzymujemy kolejną szansę...
Pan wysłuchuje naszych modlitw
i zsyła nadzieję.

Choc po doświadczeniu starty, trudno o spontaniczną radośc, w głębi serca jest i pragnie krzyczec. Jednak tym razem, pokora każe cieszyc się  jej w ciszy.

Po raz kolejny, wszystko w Jego rękach ...
I choc każdego dnia radośc miesza się z lękiem...
po prostu ufam.






......................................................................................................................





środa, 3 marca 2010

Uwielbiam...

Uwielbiam gdy złociste promyki słońca rozświetlają o poranku moją twarz. Gdy delikatnie ją muskając,  szeptają : "Już jest... Kolejny, nowy dzień Twojego życia. "

Uwielbiam te dni jak ten, gdy w chwilę po otwarciu powiek,wpadam w zachwyt na widok olśniewającego błękitu  nieba.

Uwielbiam tupot małych stópek, które każdego ranka przemierzają tą samą drogę. Z pokoju do pokoju...od łóżka do łóżka... Kiedy wiem, że lada chwila ktoś kochany wtuli się we mnie i wypowie słodkie" manusiu".

Uwielbiam szczerą radośc , którą mają w oczach moje dzieci.
Ich spontanicznośc, naturalnośc i nieopisaną  ciekawośc swiata.

Uwielbiam opiekuńczośc mojej drugiej połówki.
Jego codzienne, niewymuszone dowody miłości. 
Słowa z głębi serca. Nigdy puste i nigdy rzucane na wiatr.

Uwielbiam każdy dzień mojego życia.
Za miłośc, która mnie otacza...
Miłośc, którą codziennie objawia mi ON.

........................................................................

źródło fot. -  www.digart.pl


Przepis na duchowość...

 (...) Bardzo charakterystyczną cechą religijności naszych czasów jest tzw. selektywność. Ludzie wybierają sobie z Bożej nauki to, co im odpowiada. Ktoś opisał kiedyś  to zjawisko w obrazowy sposób mówiąc, że dzisiejszy człowiek bierze do ręki Biblię i długopis, a potem wykreśla to , co mu nie odpowiada. Wspomaganie biednych? Ależ tak, oczywiście, to bardzo słuszne. Wybaczać siedemdziesiąt siedem razy? Nie, to zupełnie nieżyciowe. Czcić ojca i matkę? Owszem, to także słuszne. Na kobietę nie patrzeć pożądliwie? Nie, to już pewna przesada.

I tak dokonuje się tej selekcji, dzieląc Boże prawdy na życiowe i nieżyciowe, słuszne i niesłuszne. Tak właśnie wygląda poprawianie Pana Boga, przepuszczanie Jego nauki przez filtr naszego ułomnego pojmowania. A Boże słowa przyjmuje się albo w całości, albo wcale. Z Bożymi prawdami jest jak z cegiełkami w sklepieniu świątyni- gdy wyjmie się jedną, zawali się całość. Nie można byc chrześcijaninem na siedemdziesiąt czy czterdzieści procent. Bóg zawsze stawiał przed człowiekiem propozycję: wszystko za wszystko. Moje życie za twoje życie. Całkowita opieka za całkowite zaufanie. Tym, którzy chcą z Panem Bogiem handlować, tym którzy podchodzą do wiary od strony minimalizmu - Czy koniecznie muszę to zrobic ? Czy nie można tego jakoś ominąć ? - tym wszystkim, nam wszystkim Bóg mówi: nawróćcie się ! Nawróćcie się do mnie sercem! Bóg chce, abyśmy byli Jego dziećmi, nie klientami. (...)

Usłyszałem kiedyś pouczającą historię o wieśniaku, który zobaczył, jak w pałacu dziedzica goście jedli  smakowite ciasto. Udało mu się zdobyc przepis i polecił żonie, która była bardzo skąpą kobietą, by upiekła mu ten przysmak. Niewiasta wzięła do ręki przepis i zaczęła narzekac: "Kilo mąki pszennej? A skąd ja wezmę pszenną? Dam trochę żytniej. Pięć jajek? Po co pięć, wystarczą dwa. Pół litra śmietany? Wystarczy mleko i trochę wody. Dwie łyżki masła? Szkoda masła, dam gęsiego smalcu." Gdy ciasto było już gotowe, mąż skosztował i odrazu wypluł wszystko, dziwiąc się, że ci bogaci ludzie mogą jeść coś tak okropnego.

My także często, po cichu zmieniamy przepis na chrześcijańską duchowość. Gorącą modlitwę zamieniami na bezmyślny pacierz albo jedynie znak krzyża. Obecność na mszy św. po prostu zaliczamy bez zaangażowania i zrozumienia, bez poczucia, że składamy Bogu ofiarę. Posty stały się symboliczne albo w ogóle ich nie ma. Naszą ofiarą są resztki czasu albo rzeczy już niepotrzebne. I po pewnym czasie spostrzegamy, że taka pobożność już nam nie smakuje, a nawet stała się uciążliwym balastem życia.(...)

Wielki post jest czasem na  rozgrzanie naszej wiary , na oczyszczenie jej z wpływów grzesznego świata, który chce wszystko uczynić prostym i wygodnym. W zasadzie nie ma w tym nic złego gdy ludzie zabiegają o to, by ich życie pozbawione było trudu i cierpienia. To jednak bardzo niebezpieczne, gdy procesem takiego ułatwiania sobie życia obejmiemy także religię. Bowiem krzyż poskracany, ociosany, owinięty mięciutką gąbką - to nie jest już to życiodajne drzewo, na którym umarł Chrystus.(...)

- fragment  nauki rekolekcyjnej  Ks. Piotra Pawlukiewicza
  z książki pt."Kazania radiowe 1992-2002 "